wtorek, 26 stycznia 2016

historia życiem pisana.


Onegdyś, w jakichś latach 50-tych poprzedniego stulecia Moja Ciotka zakochała się żarliwie w młodzieńcu pochodzącym z tej samej miejscowości, z której ona pochodziła. No cóż, jak to wtedy bywało, to rodzice decydowali, czy młodzi mają się pobrać. Ona okazała się dla jego rodziców nie taka, bo uboga. Była nieciekawą partią na żonę. A młody? Młody podporządkował się rodzicom. Wściekłość w nią straszna wstąpiła i wyjechała do Warszawy. Tam poznała drugiego mężczyznę, którego podobno kochała. Raczej wyszła za niego na złość temu pierwszemu. Znalazła pracę pisując artykuły do warszawskich gazet. Miała talent do pisania, była niezwykle inteligentna. Cieszyło ją to zajęcie. Urodziła mu też dwie córki. Lecz pewnego dnia pojawił się ten pierwszy, dowiedział się gdzie mieszka i stanął u drzwi. Mąż i miłość sprzed lat razem siedli na tapczanie i zaczęli szlochać.
Cała ta historia zakończyła się rozpadem związku. Uparta Ciotka pozostawiła obu panów i postanowiła żyć wychowując córki samotnie. Mój Ojciec, ja odwiedzaliśmy ją wielokrotnie. To była wspaniała kobieta, która zaszczepiła Memu Tacie i mnie miłość do Warszawy. Będąc  najstarszą córką musiała  już za młodu zajmować się wychowywaniem  najmłodszego rodzeństwa- w tym Mojego Taty.

Jednak sama później żyła tak, jakby cały świat o niej zapomniał i zaczęła dosłownie wypierać z pamięci osoby, sytuacje, miejsca, zdarzenia...., bo najzwyczajniej w świecie zachorowała na Alzheimera. Tak oto umarła nie wiedząc kim jest i kto z nią był, aż po kres jej życia. Chwała dla córki, która przy niej trwała do końca. Analizując w głowie tę historię to ogarnia mnie żal, że człowiek może być tak zawzięty, żeby pozostać samotnym, aż do końca swoich dni...odrzucić miłość, rodzinę...Niepojęte, a jednak możliwe...
Mam nadzieję, że ta historia poruszy serca Tych uparciuchów, którzy zapomnieli kim są i kto przy nich stoi murem. Dbajmy o naszych bliskich, przyjaciół, bo nie znamy ani dnia, ani godziny i tego, czy za chwilę będziemy jeszcze pamiętać... albo, czy ktoś będzie o nas pamiętał...
Jak słucham Stanisławy Celińskiej to rodzą się w mej głowie właśnie takie to wspomnienia... i chciałabym zatrzymać czas...




  
"...kiedyś zatrzymam czas i na skrzydłach jak ptak będę lecieć co sił tam, gdzie moje sny..."
  


                                                                             
"Mówię tak, 
mówię nie, 
bywa, że 
czasem jestem dziwna
 jak to miasto..."



                                                                           









                                                                              


                                                                     

2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. jak widać życie pisze tak niezwykłe scenariusze i nie trzeba ich szukać w filmach...

      Usuń