sobota, 28 lipca 2018

Pełnia

to było gdzieś 
koło godziny dwudziestej
kiedy mój księżyc
ucałował krzyż
w ciszy pod wieżą
z kości słoniowej
oczekiwałam na pełnię
która w ranach Chrystusa
zasklepi krew

Małgośka


                                                        

piątek, 27 lipca 2018

Zaćmienie

księżycu...
chodź tu do mnie
połóż się w moim
starym cieniu wygodnie
raz na sto lat
ucałuj TAK!
zatrzymaj w nas świat
rozkochaj na nowo
"Zaćmienie" Małgośka

                                                                       

                                                                      

🌛🌓

🌚


środa, 25 lipca 2018

Zwiastowanie

w momencie kiedy ludzie
na ostrzu tępego noża
pochowali Boga
swoją obojętnością
upuszczając mu
błękitnej krwi
na niebie urósł księżyc
jak w łonie wszechświata
cudowne dziecko
miał wielką siłę
której ślepy nie zobaczył
głuchy nie usłyszał
i wychudł na tym błękicie
jak podstarzały Chrystus
na omszałym krzyżu
bez zmartwychwstania świtu
na zwiastowaniu życia
zakończył cykl
"Zwiastowanie" Małgośka
                                                                    


sobota, 21 lipca 2018

Portret ciszy

ja nie krzyczę
ja nikogo nie szczuję
trójgłowymi psami
uważnie jak kot
stąpam po świecie
milczę
układam życie
pomiędzy wierszami
"Portret ciszy" Małgośka

                                                                  

środa, 18 lipca 2018

Karma

zamiast serca mam jabłko
każdy chciałby jego część
kiedy inni smaku łakną
ja chcę karmić siebie
jeść...
Małgośka

                                                       

                                                          

poniedziałek, 16 lipca 2018

Więcej niż miłość

tak wyglądam
po ciemku kiedy śnię
bo tak naprawdę
mnie nie ma
śpiąc błądzę
za rękę z ojcem
daleko od domu
po polnych drogach
i ulicach dzieciństwa
na progu
pojawiam się o świcie
wraz ze wschodem
czułego słońca
i z odejściem
rosnącego
księżyca
tylko ich światło jest w stanie
szczerym blaskiem
ofiarować sercu
prawdziwą
miłość
które zmęczone
przed
tą człekokształtną
jak czarny kot
w mroku
pod zasłoną
nocy
już od dawna
się ukryło
"Więcej niż miłość" Małgośka



czwartek, 12 lipca 2018

Samotność

im bardziej rozkładasz żagle
a twoje dłonie jak liny
marzeniami podtrzymują maszt
tym mocniej uświadamiasz sobie
jak bardzo jesteś człowiekiem
samotnym
i pośród mętnych wód
oceanu zazdrości
płyniesz
pod wiatr
Małgośka


                                                               

środa, 11 lipca 2018

Sezon na czereśnie

Jezu mój kochany
twoje łzy jak czereśnie
wyzbieram je wszystkie
i nakarmię serce
Małgośka

                                                                  

piątek, 6 lipca 2018

Dzieci słońca

to my
naiwne dzieci słońca
z ustami
pełnymi ziarna
jak słowa
całą wieczność leżąc
duszami błądzimy
dźwigając ziemię
na twarzy której już nie ma
na spopielonym ciele
szukamy światła
w ostatnim pocałunku
zatrzymanym
w czarnych płucach
czekamy...
oczekujemy aż z niego
spomiędzy spróchniałych żeber
przepowiedziane ziarno
wzejdzie
które jako pierwsze
rzucił w ziemię
bóg
to w nim nadzieja
na nasze zmartwychwstanie
jak na drugi
krzyk umarłego dziecka
na ostatni dar słońca
na nasz wschód
"Dzieci słońca" Małgośka
                                               



czwartek, 5 lipca 2018

Między niebem a ziemią

zaglądam do ciebie
jak światło słoneczne
wchodzę przez szybę
ty krążysz dookoła
własnej osi
tym sprawdzasz jak wielką
mam siłę
ja...
ja na to
milczę cierpliwie
całuję
twoją ziemię
od milionów lat
"Między niebem a ziemią" Małgośka

                                                



niedziela, 1 lipca 2018

Lustro

przyszła
po mnie z lasu
właściwie
nikt ją o to
nie prosił
ani dzień
jak zmierzch
ani czarny kot
który na nieszczęście
przez drogę
przechodził
przywitała się
jak przyjaciel
ofiarowując
czułość
wychudłej
dłoni
z ust wypuściła
niewiele słów
delikatnych
jak babie lato
ulotnych
motyli
pokazała świat
ze snu
w nim wiele
milczenia
ciszy
z tej lepszej
drugiej
strony
usiadłam z nią
na skraju łąki
ślepym wzrokiem
spijałyśmy
błękit
gapiąc się przed siebie
w przejrzałe
opadające
jak wiśnie
z drzew
słońce
potem policzyłyśmy
skrupulatnie
wszystkie zmarszczki
i dzielone
na czworo
za życia
włosy
tak siedząc
jak stare drzewa
zapuściłyśmy
półcieniem
korzenie
nie niszcząc
otulających glebę
puchatych
mchów
i przekwitających
roślin
pamiętam
co powiedziała
i to że po jej ciepłym
chropowatym głosie
rozpoznałam
bliźniaka
lustro
dotąd
nienarodzone
i niepoznane
na ziemi
siostrę...
która teraz
wyszła po mnie
w białej
odświętnej sukience
z lasu
ot tak
niespodziewanie
mocno
światłem
ujęła za rękę
i niczym błękitny ojciec
namaściła
symbolem
krzyża
na tę ostatnią
drogę
"Lustro" Małgośka