w zapadającym mroku
siedzi
w czarnej sukience
bez krzesła
sztywno wyprostowana
siedzi
w czarnej sukience
bez krzesła
sztywno wyprostowana
czeka
aż światło wzejdzie
rozświetli serce
nim dożyje kolejnego
świtania
aż światło wzejdzie
rozświetli serce
nim dożyje kolejnego
świtania
często w drodze
zastyga
aby potem znów ruszyć
nie wiedzieć gdzie
i dokąd
zastyga
aby potem znów ruszyć
nie wiedzieć gdzie
i dokąd
trudno jej klęczeć
pochylać głowę
cedzić wszystkim
kochane słowo
pochylać głowę
cedzić wszystkim
kochane słowo
zastygła świeci
pośród czerni
przyciąga złotem
zaplątanych między planety
niepokornych włosów
pośród czerni
przyciąga złotem
zaplątanych między planety
niepokornych włosów
jej oczy
iskrzą jak diamenty
nieruchomo tkwi
uparta w sylwetce
niczym posąg
iskrzą jak diamenty
nieruchomo tkwi
uparta w sylwetce
niczym posąg
od dawna tak trwa
i milczy
jakby miała nieszczęście
stąpąć pośród życiodajnej
zieleni
i milczy
jakby miała nieszczęście
stąpąć pośród życiodajnej
zieleni
trudno jej
być o minutę więcej
bez głowy w chmurach
i chodzić mocno
jak inni po ziemi
być o minutę więcej
bez głowy w chmurach
i chodzić mocno
jak inni po ziemi
"Zakrzepła w mroku" Małgośka 13.05.2017 r.
Piękny autoportret, również poetycki...
OdpowiedzUsuńdziękuje Witku serdecznie za słowo- to dla mnie ważne...
UsuńWiem. Czasem na rozdrożu potrzeba słów...
OdpowiedzUsuń