poniedziałek, 18 listopada 2019

Kokon



Zmieniam się, moje ciało jest jak zdrewniała powłoka.
Kokon, zbędne odpryski organicznego obrazu. Pod hałdą liści czekam, zapadam w sen. Krew spowalnia, przesuwa środek ciężkości z pionu na poziom. Bezlitosny czas jest, przygląda się tak zwyczajnie i toczy dla równowagi doskonałe koło. Życiodajną wilgocią poję kręgosłupy milczących drzew, kiedy tak leżę w samym środku cichego ogrodu.
"Kokon" Małgośka

                                                        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz